czwartek, 23 sierpnia 2012

Hey, hey ,hellow! cz.2

Powrót
Gdy dostawca wyjechał sprzed domu, wszedł tata.
-Witam rodzinkę! Mam dla was super wieści! Anita, jakie jest twoje ulubione miasto oprócz Łodzi?
-Hmm. Paryż?
-Wiedziałem,że to powiesz. Wyjeżdżamy tam w sprawie służbowej.
-Na ile? Tylko nie miesiąc!
-Lepiej! Na rok!
Karola i mnie wryło w ziemię. Rok? Ja tego nie przeżyję! A co z Eweliną i Sabiną? Ostatnie zdanie wypowiedziałam na głos.
- Przeżyją. Mają siebie. A ty i Karol macie Paryż.
Ponieważ kochałam tatę i nie zniosłabym rozłąki trwającej rok, zgodziłam się. Mieliśmy wyjechać za miesiąc. Koszmar! Jak ja to powiem dziewczynom? Czas pokaże. Idę spać.
C.D.N.

środa, 22 sierpnia 2012

Hey, hey, hellow! cz.1

Irlandzkie szczęście
-Look, I'm  your father!-Krzyknął Karol. Nie trudno się było domyślić, co wcześniej oglądał.
-Father to zaraz wróci, a obiad jeszcze nie gotowy!-powiedziałam.
-Ale z twoim szczęściem, to zaraz wejdzie tu gościu z jedzeniem na wynos, którego nie zamawialiśmy, do tego z góry zapłacone.
To było możliwe. Mam szczęście irlandczyka. Wygrałam w totka 3 razy w zdrapkach, i 2 w kuponach. Dzięki temu jesteśmy bogaci i mamy super dom. Kiedy tata kupuje jakieś udziały to ZAWSZE się mnie radzi. Niestety, jeden, jedyny raz miałam okropnego pecha. Lekarze twierdzili, że to szczęście, ale ja nie sądzę. Gdy miałam 5 lat, wzięłam udział w wypadku stulecia. Mama wzięła mnie na wycieczkę. Leciałyśmy samolotem do Włoch. NIKT nie miał szans na przeżycie. Ja wyszłam bez szwanku. Mama umarła.Tragedia. To się stało rok po urodzeniu Karola. Tata nie wyszedł ponownie za mąż. 
Dingdong!
-Tata? Anita spojrzała przez wizjer.-Nie, to facet ze schabowym z ziemniakami i surówką.
-Zamawiałaś?-padło pytanie Karola.
-Nie, no co ty.
-10, 50 się należy, dziękuję, miłego dnia.
-Trzeba było zapłacić. Szkoda.-powiedział Karol
-Potrącę Ci z kieszonkowego.
-Co? To twoje szczęście!
- To ty wykrakałeś!
C.D.N.